Tak jak dobry żart potrzebuje odpowiedniego wyczucia czasu, tak historia Świętego Mikołaja wymaga właściwego tempa opowieści. Ten najbardziej rozpoznawalny święty w czerwonym płaszczu, którego wizerunek zna każde dziecko od Alaski po Zambię, przeszedł być może najbardziej niezwykłą transformację wizerunkową w historii ludzkości – od ascetycznego biskupa z Miry do korpulentnego jowialnego dziadka rozwożącego prezenty latającymi saniami.
Wczesne lata życia
Urodzony około 270 roku w Patarze, w dzisiejszej Turcji, młody Mikołaj przyszedł na świat w czasach, gdy Imperium Rzymskie wciąż było potęgą, a chrześcijaństwo dopiero walczyło o swoją pozycję. Co ciekawe, w tym samym roku w Rzymie podobno wymyślono pierwszy przepis na pizzę – choć historycy kręcą nosem na tę informację równie energicznie, jak współcześni Włosi na widok ananasa na pizzy.
Mikołaj urodził się w zamożnej rodzinie kupieckiej, co w tamtych czasach oznaczało dostęp do edukacji i względny dobrobyt. Rodzice Mikołaja, znani ze swojej pobożności i hojności, zmarli podczas epidemii, pozostawiając młodemu Mikołajowi pokaźny majątek. Według lokalnych przekazów, młody dziedzic miał wtedy powiedzieć: „Lepiej rozdawać złoto za życia, niż złocić się po śmierci” – choć znając ówczesną sytuację gospodarczą, równie dobrze mógł to być sprytny plan hedgingowy w obliczu galopującej inflacji w Imperium.
Początki działalności
Pierwsze udokumentowane akty dobroczynności Mikołaja są równie spektakularne, co kontrowersyjne. Najbardziej znana historia dotyczy trzech córek zubożałego szlachcica, którym Mikołaj podrzucał przez okno sakiewki ze złotem, aby mogły wyjść za mąż. Współcześni antropolodzy kulturowi mogliby się zastanawiać, czy aby nie był to pierwszy udokumentowany przypadek promocji patriarchatu poprzez dobroczynność, ale nie bądźmy przesadnie krytyczni – w końcu intencje były szczere.
Szczyt działalności
Jako biskup Miry, Mikołaj zasłynął nie tylko z dobroczynności, ale także z gorliwej obrony wiary. Według legendy, uczestniczył w Soborze Nicejskim w 325 roku, gdzie podobno spoliczkował heretyka Ariusza. Ten incydent można uznać za pierwszy udokumentowany przypadek „święty rage” w historii Kościoła – choć współcześni historycy podważają autentyczność tego wydarzenia, twierdząc, że to raczej średniowieczny fake news.
Życie osobiste
O życiu prywatnym Mikołaja wiemy niewiele, co nie przeszkodziło powstaniu niezliczonych legend i opowieści. Najbardziej zastanawiający jest fakt, że człowiek, który stał się symbolem rozdawania prezentów, sam prawdopodobnie nigdy nie otrzymał gwiazdkowego podarunku – w końcu tradycja Bożego Narodzenia w znanej nam formie powstała znacznie później.
Dziedzictwo
Wpływ Świętego Mikołaja na kulturę popularną jest nie do przecenienia. Od średniowiecznych legend po współczesne kampanie reklamowe Coca-Coli, jego wizerunek ewoluował w sposób, który zapewne wprawiłby w osłupienie samego zainteresowanego. Czy biskup z Miry byłby zadowolony z tego, że stał się twarzą świątecznego konsumpcjonizmu? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi, choć można podejrzewać, że preferowałby bardziej subtelne formy dobroczynności niż masowa produkcja plastikowych zabawek.
Współczesne interpretacje
Obecnie Święty Mikołaj funkcjonuje w kilku równoległych wcieleniach: od religijnego świętego, przez baśniową postać rozdającą prezenty, po symbol świątecznego marketingu. Ta wielowarstwowość interpretacji sprawia, że jest jedną z najbardziej fascynujących postaci w historii kultury – świętym, który stał się memem na długo przed powstaniem internetu.
Podsumowanie
Historia Świętego Mikołaja to fascynująca podróż przez wieki transformacji kulturowej, religijnej i społecznej. Od ascetycznego biskupa do czerwonego celebryty – czy to degradacja, czy ewolucja? A może warto zadać przewrotne pytanie: czy współczesny święty Mikołaj, mimo swojej komercjalizacji, nie realizuje przypadkiem pierwotnej misji swojego pierwowzoru – sprawiania radości innym?
Być może największym paradoksem jest to, że postać, która powstała, by dawać bezinteresownie, stała się napędem jednej z największych machin komercyjnych w historii ludzkości. Ale może właśnie w tej sprzeczności kryje się największy urok tej postaci – zdolność do ciągłej adaptacji przy zachowaniu podstawowego przesłania o radości dawania.
A może po prostu wszyscy potrzebujemy wierzyć w kogoś, kto przyleci z workiem prezentów, nawet jeśli wiemy, że renifery nie latają, a kominy są zbyt wąskie dla korpulentnych starszych panów? W końcu, jak mawiają cynicy, nie ma nic bardziej praktycznego niż dobrze opakowana iluzja – szczególnie jeśli przynosi tyle radości.