Zenon Laskowik – Mistrz Absurdu w Czasach Absurdalnych

W świecie polskiej komedii lat 70. i 80., gdzie absurd codzienności mieszał się z absurdem politycznym, pojawił się człowiek, który potrafił zamienić tę mieszankę w czystą rozrywkową alchemię. Zenon Laskowik, niczym komediowy Copperfield, wyciągał z kapelusza systemu króliki śmiechu, gdy inni próbowali przemycać zaledwie uśmieszki.

Początki wielkiego śmiechu

Urodzony 13 sierpnia 1945 roku w Chorzowie, przyszedł na świat w momencie, gdy Polska próbowała pozbierać się po wojennej zawierusze. Być może właśnie dlatego humor stał się jego naturalną tarczą obronną przed szarością rzeczywistości. Młody Zenon dorastał w rodzinie, gdzie dowcip był częstym gościem przy stole – jego ojciec słynął z ciętej riposty, a matka potrafiła rozbroić napięcie celnym żartem.

Jako nastolatek Laskowik odkrył, że potrafi rozśmieszać innych bez większego wysiłku. W szkole średniej organizował pierwsze kabaretowe występy, choć wtedy jeszcze nie przypuszczał, że stanie się jednym z najważniejszych satyryków w historii polskiego kabaretu.

Droga do TEY-a

Studiując na Politechnice Poznańskiej, Laskowik założył studencki kabaret „Klops”. To był pierwszy krok do stworzenia legendarnego kabaretu TEY. W 1970 roku, wraz z Krzysztofem Jaślarem i Aleksandrem Gołębiowskim, powołał do życia formację, która miała odmienić oblicze polskiego kabaretu.

TEY szybko stał się fenomenem. Laskowik stworzył charakterystyczny styl łączący absurdalny humor z celną satyrą społeczno-polityczną. Jego skecze, takie jak słynny „Narodziny gwiazdy” czy „S-przyjaźń”, weszły do kanonu polskiej komedii.

Szczyt popularności

W latach 70. i 80. kabaret TEY był na ustach wszystkich. Występy w telewizji, szczególnie w programie „Studio Gama”, przyciągały miliony widzów. Laskowik mistrzowsko balansował na granicy dozwolonej krytyki systemu, używając języka ezopowego i absurdalnego humoru jako narzędzi do przemycania niewygodnych prawd.

Jego współpraca z Bohdanem Smoleniem zaowocowała niezapomnianymi duetami, które do dziś są cytowane przez kolejne pokolenia. „Pan Tadeusz w wersji współczesnej” czy „Uczciwy handel” to klasyki gatunku.

Życie poza sceną

Prywatnie Laskowik zawsze stronił od rozgłosu. Znany z zamiłowania do spokoju i prostoty, potrafił znaleźć humor w najprostszych sytuacjach życiowych. Jego pasją, oprócz kabaretu, było majsterkowanie – podobno potrafił naprawić wszystko, od pralki po relacje międzyludzkie.

Schyłek TEY-a i nowe wyzwania

Stan wojenny przyniósł kres działalności kabaretu TEY. Laskowik nie zgodził się na występy w reżimowej telewizji i zszedł ze sceny na kilkanaście lat. Pracował jako taksówkarz, prowadził warsztat samochodowy, ale nigdy nie stracił swojego charakterystycznego poczucia humoru.

Powrót mistrza

Po latach nieobecności, Laskowik powrócił na scenę w nowej rzeczywistości. Jego humor, choć już nie musiał być zawoalowany politycznie, nie stracił na ostrości. Nadal potrafi celnie punktować absurdy współczesności, choć teraz są to już inne absurdy niż w czasach PRL-u.

Dziedzictwo

Wpływ Laskowika na polski kabaret jest nie do przecenienia. Stworzył szkołę humoru inteligentnego, wielowarstwowego, który bawi, ale również zmusza do myślenia. Jego styl można odnaleźć w twórczości wielu współczesnych kabareciarzy, choć żaden nie osiągnął takiego mistrzostwa w łączeniu absurdu z satyrą społeczną.

Otrzymał wiele nagród i wyróżnień, w tym Super Wiktora za całokształt twórczości, choć sam zawsze powtarzał, że największą nagrodą jest dla niego śmiech publiczności.

Współczesność

Dziś Zenon Laskowik nadal occasionally pojawia się na scenie, udowadniając, że dobry humor nie ma daty ważności. Jego występy, choć rzadsze, wciąż przyciągają widzów spragnionych inteligentnej rozrywki.

Zaangażował się również w działalność charytatywną, choć jak sam żartuje, „nie po to, żeby być lepszym człowiekiem, ale żeby mieć o czym opowiadać w nowych skeczach”.

Podsumowanie

Zenon Laskowik to więcej niż kabareciarz – to kronikarz absurdów swojej epoki, który potrafił przemienić gorycz w śmiech. Czy współczesna polska scena kabaretowa doczeka się jeszcze kogoś o podobnym formacie? A może w dzisiejszych czasach taki rodzaj satyry już nie jest możliwy?

Jedno jest pewne – Laskowik pokazał, że można być jednocześnie śmiesznym i mądrym, krytycznym i wyrozumiałym, absurdalnym i przenikliwym. W czasach, gdy humor często sprowadza się do prostych żartów, jego spuścizna przypomina nam, że prawdziwa komedia może być sztuką najwyższych lotów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *